31 December 2013

Happy New Year!...


Wishes, wishes, wishes! Lately you just cannot get away from them! Not so to say that it is something horrible/awful however after all those various eves, after hearing hundred times the same `Marry Christmas and a Happy New Year! ` (Okay, I have a tendency to exaggerate the numbers but I am aware of it what is already a big PLUS) one slowly gets bored and the only help may be one possitive person who constantly exercise own imagination to tell personal and funny wishes. That is the kind of people that I will wish you to come across during this special, last evening of the year. Very originally I will also wish you to have a lot of fun during New Year`s Eve party, to avoid thinking about what was good/bad in the past year in the latest minutes of that day/next day, to avoid comming to realise that we are eventually one year older [unless you are impatiently waiting for it ;) ] 
 Generally the  Best New Year that you may have! And see you soon with new portion of photos!

 Życzenia, życzenia, życzenia! Ostatnimi czasy nie można się od nich `odpędzić`. Nie, nie chcę powiedzieć, że to coś strasznego/okropnego aczkolwiek po wszystkich wigilijkach, po usłyszeniu setny raz (okay, mam skłonności do przesadzania w liczbach, ale doskonale zdaję sobie z tego sprawę, co już jest PLUSEM) tych samych: "Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku" człowiek popada w lekką monotonię. Rtunkiem jest jedynie niezmordowana osoba, która gimnastykuje swoją wyobraźnię i dla każdego wymyśla personalne życzenia, wywołujące uśmiech na twarzy. Takich życzę Wam jak najwięcej w ten cudowny, ostatni wieczór starego roku, bardzo oryginalnie będę też życzyć wspaniałej zabawy sylwestrowej, aby w późnych minutach tego dnia/wczesnych minutach kolejnego nie dopadły was myśli o tym co było dobre/złe w minionym roku, tym bardziej aby ominęło was uświadamianie sobie, iż jesteśmy wszyscy starsi już o kolejny rok [chyba, że ktoś odbiera to pozytywnie ;) ] .
Ogółem wszystkiego NAJ NAJ NAJ w 2014 roku! I do zobaczenia z kolejną porcją zdjęć!

wearing Mohito shirt

28 December 2013

Soldier's affair...

 


ph. by my sister/ wearing H&M sweater, METRO skirt, Cubus sleeveless, Reserved bag

Christmas, Christmas and soon it is all over. It is unbelievable in how fast pace it all passes by, thinking about all those incredibly long arrangements and campaign for `a fat man dress in red and carrying big bag`, we all have to admitt that if in this winter season (has anyone a better name for what we have outside the window today? Sun shining brightly and temperature of ten Celsius degrees, what is not normal for christmas time...) strange aliens would come to the planet Earth they would have interesting look on their faces watching us chasing our own tails just for those three, but of course special days...
  
Święta, święta i po świętach. Zabawne w jak zastraszającym tempie mijają, biorąc pod uwagę nieskończonej  długości przygotowania, trwającą od listopada nagonkę na `grubego pana w czerwonej czapce i workiem na plecach`, trzeba przyznać, że zakładając, iż na planetę Ziemię w `zimowym` okresie (ma ktoś lepszy pomysł jak nazwać to, co mamy dzisiaj za oknem? Zima? Nie, na pewno nie...) mieliby zawitać przybysze z kosmosu, mieliby z pewnością ciekawe miny widząc nas ganiających za własnymi ogonami tylko dla tych trzech, szczególnych dni...

To be honest I have to say that I have already missed snow, frost, sled, and scarves enfolded tightly around neck...Write it down! A woman who for a whole period of temperatures under zero would be able to lock herself in a oven and stay there waiting for a sun to come again and shine now is BEGGING for a bit of snow- a part from a bestselling book called `The influence of weather anomalies on Ania`.

Szczerze powiedziawszy już stęskniłam się za śniegiem, mrozem, sankami, szalikami szczelnie opatulonymi wokół szyi...zanotujcie! Człowiek, który przez cały okres temperatur poniżej zera mógłby zamknąć się trwale w piekarniku i czekać, aż słońce znów zacznie nas sobą raczyć PROSI o trochę śniegu- kawałek rewelacji z książki pod tytułem `Jak anomalie pogodowe wpływają na Anię`.

And now to the point. There is soldier in the title just because the sleeveless is coloured in the glorius moro color and as I remember a military-madness accompained us some time ago or maybe even untill today? (don`t pay attention to details, in some moments I may be talking complete rubbish today...) I wouldn`t say I am a fan of this color (however I must say that it perfectly matches black what is immediately a huge PLUS...well...recently standing in front of my wardrobe <yes, yes, that famous standing and thinking in front of this storehouse..stop! Return to main topic!> I come to realise that many things present a look of black vs. white...then blew an omnious whiff of boredom...) but despite of the fact that I have never fall in love with army and I have never got fascinated with playing with small soldiers in my childhood, now I am becoming small soldier myself!

A teraz do rzeczy (albo O rzeczy?...nie zwracajcie uwagi na szczegóły, plotę dzisiaj tak troszeczkę `trzy po trzy`). W tytule pojawił się żołnierz tylko ze względu na to, że bezrękawnik jest w sławnym kolorze `moro`, a swojego czasu wszechobecne było szaleństwo na punkcie wojskowości ( a może nadal trwa?...). Nie określiłabym się fanką tego koloru (choć trzeba przyznać, że pasuje do czerni więc już ma DUŻEGO plusa...właśnie...ostatnio stojąc przed szafą <o tak, to sławne wystawanie przed szafą i rozmyślanie...dość! wracamy do tematu!> stwierdziłam, że spora ilość ubrań to te prezentujące czerń vs. biel...i wtedy owiał mnie złowrogi powiew nudy...), ale pomimo tego, iż nigdy nie pałałam miłością do wojska, nie przeżyłam też fascynacji zabawą małymi żołnierzykami, gdy byłam mała, sama staję się dziś małym żołnierzykiem!



24 December 2013

Merry Christmas!...


Hello Everyone! I just came in for a minute to wish you very MERRY CHRISTMAS! Enjoy your time!
Cześć wszystkim! Dzisiaj wpadam tylko na sekundkę żeby życzyć Wam Wesołych Świąt!

23 December 2013

Tie thief...



So now I became a tie thief! Just before leaving I was passing near my dad`s wordrobe and
unfortunatelly that weird tie caught my attention. I may admitt to getting intrested in ties...all thank to my school where from last week they obey us to wear `first element of our school uniform`- what they mean exactly by ties. After the obvious groans of dissatisfaction, walking throught the corridor, passing all the students wearing dark blue ties I was unexpectedly impressed by the sight and apparently it had a strong influence on my mind as you can see results now...

A więc teraz zostałam złodziejem krawatów! Chwileczkę przed wyjściem przechodziłam obok szafy mojego taty i nieszczęsnym trafem rzucił mi się  w oczy ten zdziwaczały krawat (nie mam zielonego pojęcia w jakiej sytuacji tata postanowił włożyć go na siebie...). Muszę przyznać, że ostatnio moje zainteresowanie krawatami znacznie wzrosło, a wszystko dzięki (jak przypuszczam) mojej szkole, gdzie od zeszłego tygodnia wprowadzono `pierwszy element naszego szkolnego mundurka`- czyli po prostu krawat. Po oczywistych jękach niezadowolenia, idąc przez szkolny korytarz, mijając po kolei wszystkich z ciemno granatowym elementem pod kołnierzem, nieoczekiwanie wywarło to na mnie spore wrażenie, które chyba pozostało aż do dzisiaj, czego widać `efekty`...

ph. by my sister/ wearing second hand shirt, Bigstar pants, Stradivarius blazer, tie from my dad`s wordrobe

 There must be SOMETHING in ties. When my sister saw me (after a sigificant glance) she said she fells the Hogwart`s atmosphere...Is it possible that after several years of waiting for a letter from professor Dumbledore dreams are going to come true?

Faktycznie krawaty chyba mają w sobie to COŚ. Moja siostra stwierdziła natomiast, że przypomina jej to klimaty Hogwartu...Czyżby po kilkunastu latach czekania na list od profesora Dumbledora wreszcie miały się spełnić dziecięce marzenia?


22 December 2013

Christmas Approaching...


Miracle. I kept my promise! Two posts within two days! That is truly unbelievable for me being myself...World is changing, diametrically (because of these post of course...) And as you can see this time I AM going to use the word `Christmas` (sometimes might be also `Merry Christmas`, to be original...) more than one time per post. Let`s see what do I have in my head today...

Cud! Dotrzymałam obietnicy! Dwa posty w ciągu dwóch dni to już swoiste pobicie moich wszystkich rekordów. Świat się zmienia, diametralnie (oczywiście wszystko dzięki temu wpisowi...) i, jak możecie się domyślać, tym  razem zamierzam użyć słowa `Święta` (bądź też `Wesołych Świąt`, żeby pokazać jaka jestem oryginalna...) więcej niż jeden raz na cały post.

 wearing H&M sweater
Because (start!:) Christmas (first time!) is in two days and I have to say that I also got carried away by all that Christmas-madness, I mean listening to Frank Sinatra with a cup of tea in my hand and watching the
snow falling (I had a pleasure to do this only for about two days because then winter decided to say `goodbay` again and disappeared, so Mr. Frank sing without props falling from the sky untill today), running to find all the presents you have to buy this year (what I tried to avoid making notes on my callendar with permanent marker, give up, it is Christmas and christmas fever will eventually catch you no matter how much you would like to avoid and you will be running like Arnold Schwarzenegger looking for Turbo-man) and I am writing about all that stuff because I liked to stress whole this Christmas-craze somehow, if there is anyone who could forget about, than I am reminding!

Ponieważ do (start!:) Świąt (po raz pierwszy!) zostały już niecałe dwa dni, a przyznam szczerze, że dałam się ponieść świątecznemu szaleństwu, polegającemu na wsłuchiwaniu się w Franka Sinatrę z kubkiem herbaty w ręku, patrzeniu przy tym na śnieg (ta przyjemność trwała tylko jakieś dwa dni, po czym zima postanowiła jeszcze się z nami pożegnać i od tej pory pan Frank śpiewa bez rekwizytów spadających z nieba), bieganiu w poszukiwaniu prezentów (czego starannie chciałam uniknąć wpisując w kalendarz markerem imiona wszystkich, którym prezenty miałam kupić, nie próbujcie, to są święta i ostatecznie gorączka was dopadnie i będziecie jak Arnold Schwarzenegger biegać w poszukiwaniu Turbo-mana), trafiłam też na jarmark świąteczny we Wrocławiu (możliwe, że za jakiś czas pojawi się analogowa relacja), a piszę o tym wszystkim, by dojść do tego, że chciałam te szaleństwa bożonarodzeniowe jakoś zaakcentować, tak jak w listopadzie pojawiają się w sklepach czekoladowe mikołaje, mówiące nam, że czas myśleć o Gwiazdce, tak ja chciałam pokazać się wam tak, żeby ten, kto przypadkiem zapomniał, dowiedział się, że za dwa dni Święta (po raz drugi!)

Unfortunatelly the only christmas-thing-to wear I have is this pseudo, that got the respectable role of christmas-sweater after school Christmas party, when they told us to wear such warmers. And don`t ask why do I hold a bowler on the photo above. It was just near me so...

Niestety jednym choć trochę świątecznym ubraniem, jakie wygrzebałam z szafy był ten oto pseudo-christmasowy sweterek, który otrzymał tą zacną rolę, od czasu szkolnego Christmas party, na które mieliśmy przyjść w takich `ocieplaczach`. Nie pytajcie dlaczego na zdjęciu powyżej trzymam melonik. Po prostu był pod ręką...



Did you noticed how many times has the word `Christmas` appeared today? No? Me too but I think there was PLENTY OF...

Nie wiem czy zauważyliście ile razy pojawiły się dzisiaj w poście `Święta`...Ja też nie, ale z tego co mi się wydaje...DUŻO...


DRAWINGS BY MYSELF





21 December 2013

Collars all around me...


ph. my sister/ wearing Reserved shirt, Bigstar pants, secondhand sweater and jacket

Almost two weeks. This long it took me to get throught all latest test and exams at school, tons of paper filled with maths anf physics excercises (yes, advanced level unfortunatelly...) laying om my desk, but as the Christmas break has already started I promise to do much more. Because there is still no winter, no snow, no freezing cold and I am a person-who-loves-warmth, who, when it is zero Celsius degrees becomes a cloth-dumpling, I am truly glad of this weather still running wearing jackets and stratifying only sweaters, Yes, sweater are for sure the PLUS of winter. But no. After a while of thinking I may say that the collars that come with the shirts that I wear in mass underneath various sweaters tempt me more than the outside part...Yeah...Now I now it, I fell in love with collars...And the thought that I look to official will never come to my mind! But unfortunatelly there is also  MINUS of winter (besides cold, of course). Hair. The worst problem- when you are taking of your scarf/hat your hair looks almost like the ones of mad scientist .that has just been struck by the lightning..What is more, I am a fan of hairstyles, my mum would say `plumage on head` what means that all the time I am desperately trying to make my hair look more pompous/lush. The treacherous hats destroy all my efforts making my hair looks like the ones of the girl from Ring film, who forgot to brush her hair...

Prawie dwa tygodnie. Tyle zajęło mi wydostanie się spod stosu ostatnich kartkówek i sprawdzianów, ton notatek z matematyki i fizyki (tak, o zgrozo, rozszerzenie) zawalających mi całe biurko, ale ponieważ wreszcie rozpoczęła się upragniona, dwutygodniowa przerwa świąteczna mam zamiar nadrobić zaległości. Ponieważ zimy jak na razie brak, z czego, jako ciepłolubny człowiek, który w razie temperatury zero stopni celsjusza zaczyna zamieniać się w ubraniową kluchę, bardzo się cieszę, w dalszym ciągu biegam w żakiecikach, warstwując tylko swetry. To jest niezaprzeczalnie jeden z plusów zimy. SWETRY. Po dłuższym namyśle doszłam jednak do wniosku, że bardziej niż sama wierzchnia warstwa,pociągają mnie kołnierzyki, które pojawiają się wraz z koszulami, które masowo noszę i chyba nigdy nie przyjdzie mi do głowy myśl, ze wyglądam zbyt oficjalnie...niestety jest też NIEZAPRZECZALNY minus- włosy. Włosy, które przykryte czapką, po przejściu z domu do szkoły wyglądają jak od naukowca, którego poraził prąd. W dodatku ja, jako wielki fan fryzur, jak by to powiedziała moja mama, typu `pióra na głowie`, staram się je wszelkimi sposobami napuszyć. Efekty niszczą mi zdradzieckie czapki, a włosy pozostają tymi w stylu `dziewczynki z Ringu, która zapomniała się uczesać`...




 It is only three days till Christmas and I haven`t write single word about presents, christmas trees and all that stuff...Pom, now I did...maybe I will imagine something for next post?

Zostały tylko trzy dni do Świąt, a ja nie napisałam ani słowa o prezentach, choince i całym świątecznym szaleństwie. Wróć, właśnie o nim wspomniałam...Może na następny post przygotuję się z porcją refleksji na tematy świąteczne?


DRAWINGS BY MYSELF



8 December 2013

Lights on!...


I wasn`t going  to write this post. No, I was going to make it look the other way. I liked to write about the phenomenon of beanies and all that stuff, serving you another portion of my scribble, but thank to my father our camera disappeared in the morning (what I found out just before leaving) so there was nothing to do but wait for him to come back with that blessed item. We ended up with camera in our hands at 6 in the evening in complete darkness. Green neon+ darkness... Who could expected it to be so imaginative? Getting throught some troubles- like standing in coldness on a balcony of a building where we came across the owner  who definately forbade us to take  photos of his possesion (when we explained to him what we were doing with a smile he allowed even the acts...) and the wind blowing so hard that you could feel almost like Rose and Jack standing in front of the Titnic- we took some interesting pictures (then I was considering hard if presenting myself in color similar to complexion of ufo is a good idea)...

Post, którego miało nie być. Nie, raczej- post, który miał wyglądać inaczej.  Chciałam pisać o fenomenie `beanies`, popłynąć w te tematy, częstując was kolejną porcją mojej paplaniny, ale ponieważ dziwnym trafem aparat zniknął z półki tuż nad ranem za sprawą taty (o czym zorientowałam się przed wyjściem), nie pozostało nic innego jak odłożyć wszystko na później, a że ZIMA SIĘ ZBLIŻA, z aparacikiem w ręku wylądowałyśmy dopiero o 6 wieczorem w całkowitej ciemności. Zielony neon+ ciemność...kto by pomyślał, źe COŚ może z tego być. Pokonując pewne trudności- czytaj:  stanie na balkoniku przy jednym z budynków, gdzie notabene przyłapał nas właściciel kategorycznie zabraniający robienia zdjęć swojej posesji (gdy wyjaśniłyśmy o co chodzi z uśmiechem zezwolił nam nawet na akty...) i odczuwanie wiatru porównywalnego z tym, który wiał w oczy Rose i Jack`owi, stojącym na dziobie Titanica- udało nam się zrobić parę ciekawych zdjęć (potem rozmyślałam nad tym czy prezentowanie siebie w kolorystyce równej karnacji ufoludków ma głębszy sens)...

  I know that you cannot see much but, well...on this photo I am wearing vintage blouse, Stradivarius pants and jacket, Cubus cardigan and sleeveless




And how would the world look like without THIS awesome photo! Playing hard with Diana Mini Flash that`s it! (No way...)

Jakże wyglądałby świat bez tego CUDOWNEGO zdjęcia! Zabawy z Flashem Diany Mini to jest to!




4 December 2013

Going back to Rome...


During weekend when I was rummaging in my room in order to find some forgotten things, I came across some photos that I never shared with you. Have I ever told you that I am in permanent love with analog photography? Besides the stunning look of old cameras (they takes a lot place on my shelf above my bed, from wonderful Praktica to common Smena) the photos you can take with them always have a special atmosphere (no, I am not jealous about wonderful digital cameras/DSLR...). The ones that I present here were taken during my trip to Italy (will the fact that I threw a cent into Trevi fountain help me to come back to Rome?). The first one is taken by my sister with her Zenith (as you see we have some things in common...) and the others are NOT defective. They are just taken by my small Diana Mini, lomography camera that plucks the film very often and is just simply NOT perfect, made for playing with lomograpfy (what in fact you can do with any of analog cameras, or even in more modern way- using Instagram, but with special, small, pink/orange camera it is more `IT`...), what doesn`t mean that it doesn`t have it`s special charm...

Podczas weekendu przegrzebywałam swój pokój w poszukiwaniu paru zapomnianych rzeczy i przez
przypadek natrafiłam na starą wywołaną kliszę, ze zdjęciami, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego. Nie wiem czy już wspominałam wcześniej o moim romansie z analogowymi aparatami, miłościami mojego życia, nie tylko dlatego, że świetnie wyglądają (a zajmują spory kawałek mojej półki, od cudownego aparatu `Praktica` po zwykłą `Smenę`), ale sprawiają, że zdjęcia mają specyficzny klimat, którego żaden cyfrowy aparat nie uchwyci (nie, wcale nie zazdroszczę nikomu posiadania lustrzanki). Te, które wam prezentuję są zrobione podczas wakacji we Włoszech (czy jest możliwość, że wrzucenie centa do Fontanny di Trevi pozwoli mi tam wrócić?). Pierwsze jest zrobione przez moją siostrę aparatem Zenith (tak, w pewnych aspektach jesteśmy podobne...ale w niewielu!), natomiast reszta NIE jest zniszczona/zła/wadliwa, tylko zrobiona moją cudowną, malutką Dianą Mini, czyli aparatem, który służy do zabawy w lomografię (co w praktyce można zrobić z każdym analogiem lub bardziej nowocześnie za pomocą Instagrama, ale jak jest mały różowy aparacik, to jest bardziej TO...), wiec trzeba wyczuć ich TEN klimat...





Photos above were taken by me. On the first one I am wearing Stradivarius shirt, Promod pants, Glitter sunglasses.



1 December 2013

Rabbit Heart...

ph. by my sister/ wearing secondhand coat, Reserved shirt, Bigstar pants, New Yorker bag and H&M shoes

Looking at those photos already on a computer screen I realised that the impression of this so formal/official stylization (ohhh, I felt myself so professional when I used that word...okay, it sounded a bit stupidly...) is a little not suitable for me and my child-like mentality (being fascinated with all Disney stuff, devouring enormous amount of OREO etc.). Whole this look was everething that I truly love, but my shoes (that you cannot see on the photo above, no, not because of my `professional` photographer) eventually convicted my that it was too much- when I was strolling around the city with my younger sister wearing those wedges a)I was 10 cm higher than she b) with each step there was a loud pat! It all caused me to feel about ten years older, but omitting all these SMALL problems I can honestly say that standing in front of my wardrobe that day, my subconscious
was directing my choice by my latest Alexa-maze, my Alexa Chung obsession...What I sometimes feel as an amazing desire to get rid of the part of my hair for the fringe...

Patrząc na te zdjęcia już na ekranie monitora stwierdziłam, że chyba lekko przesadziłam z wydźwiękiem (nawet w dosłownym znaczeniu, ale o tym za chwilkę...) całej "stylizacji" (ależ profesjonalnie się poczułam używając tego słowa......[chyba zbyt często używam nawiasów...]). Cały ten oficjalny look ekstremalnie mi się podobał, ale chyba nie do końca pasuje do mojej, jeszcze nieco dziecięcej mentalności (czytaj: fascynacji bajkami Disney`a, wcinaniem OREO itp.). Tym bardziej
przekonały mnie o tym moje buty, których nie widzicie na zdjęciu powyżej (nie, to wcale nie wina mojego `profesjonalnego` fotografa...), gdy idąc z siostrą przez miasto byłam a)wyższa od niej o 10cm b)z powodu mocnego stąpania po ziemi, na które cierpię, z każdym krokiem następowało kolejne "tup" . To wszystko sprawiło, że poczułam się o jakieś 10 lat starsza, ale pomijając te drobne fakty, które wywołały we mnie podobne uczucia, mogę szczerze powiedzieć, że tamtego dnia stojąc przed szafą, przy wyborze kolejnych ubrań  moja podświadomość kierowała się chyba najbardziej moją niedawną Alexomanią, czyli moją obsesją na punkcie Alexy Chung...Co objawia się także nieodpartą chęcią pozbycia się części włosów na rzecz grzywki, ale to jestem jeszcze w stanie poskromić...

I don`t know what time is that jacket from but I really regret that I could not show you one before my grandma took out the `pads`...I`ve never thought that a human can be so similar to a wordrobe. It doesn`t matters how much I love it, my mum will always almost hate. Looking at my full-of-unnecessary-clothes wardrobe when I am taking out this relic, with grandma-buttons my mum just sighs in one characteristic deep way...

Nie wiem z jakiej dekady pochodzi ta marynarka, ale żałuję, że nie miałam okazji pokazać jej zanim moja babcia usunęła z niej `naramienniki`... Nawet nie sądziłam, że człowiek może aż tak upodobnić się do szafy. Jakkolwiek bym jej nie kochała, moja mama jej wprost nie może znieść. Patrząc na moją szafę pękającą w szwach od ubrań, gdy wyciągam z niej ten "staroć", z tymi babcinymi guzikami, moja mama wydaje jedno z charakterystycznych głębokich westchnień...




And for the end of course I have to share a hidden part of me with you- generally a stupid face, but this time one more photo, yes, it is blurred but I saw SOMETHING there...I also want to invite you to my LOOKBOOK profile:

Na koniec oczywiście muszę pokazać kawałek siebie- co zazwyczaj równa się po prostu głupiej minie...Tym razem jeszcze jedno zdjęcie, tak, rozmazane, ale ja w nim COŚ zobaczyłam... Zapraszam was tez na mój profil na LOOKBOOKU:
DRAWINGS BY ME



24 November 2013

Eyes on me...


Eyes, Eyes, Eyes! That is my current absolute-obsession! Why? It all started with last Kenzo collection- I was dazzled by the look of the coats and pants all covered in eye-print, so than just patiently (then turned to IMpatiently) waitnig for an eye-madness to turn out in shops to buy something connected with, but it did not happened. You could find polka-dot, but not an eye-print... And than came an idea...Why do I have to wait? -I don`t have to! I can do it myself! Feverish with that project I was desperately trying to find white sneakers (yes, it is already november, but well...why not sneakers...) and rummaging in my cupboard to find a forgotten marker for fabrics. You can see the results above...

 Oczy, Oczy, Oczy! To jest mój absolutny numer jeden ostatniego czasu! Dlaczego? Wszystko zaczęło się od tegorocznej kolekcji KENZO, złożonej z części garderoby zadrukowanych w `oczny` (przymiotnik od oka!) print, w której po prostu się zakochałam, potem z cierpliwością (która potem przemieniła się w niecierpliwość) czekałam na pojawienie się `szału na oczy` w popularnych sieciówkach (niestety, najprostszy sposób) żeby zaopatrzyć się w coś podobnego, ale do tej pory nic takiego się nie stało. Groszki owszem, oczy-nie. I wtedy doznałam olśnienia! Dlaczego muszę czekać? -Nie muszę! Mogę zacząć działać sama! Nie wiem jak wy, ale ja często potrzebuję przysłowiowego `kopa`, ażeby zacząć coś robić pełną parą, więc rozgorączkowana biegłam po białe tenisówki i przegrzebywałam szafkę pod biurkiem w poszukiwaniu zapomnianego czarnego markera do tkanin. Rezultaty  możecie zobaczyć powyżej...

ph. by my sister/ wearing Reserved sweater, vintage blouse, Sinsay skirt, Stradivarius jacket,  
SHOES decorated by me
I don`t really know what is so tempting about an eye for me, maybe that is just that they look so funny down on the shoes and if you are talking with someone wearing them on  your eyes will involuntarily catch a sight of this other, strange pair of eyes watching you carefully. And maybe it is just its personal charm or something like a divine shape? And it might have a grain of truth, what I realised about when my dad was trying to find out why do I have `The Eye Of Providence` on my shoes...And , no, I am not yawning on the right photo...

Naprawdę nie wiem co jest dla mnie tak pociągające w oczach. Może po prostu sam ich wygląd,
narysowanych na butach, kiedy mimowolnie podczas rozmowy z jakąkolwiek druga osobą będą niepokojąco przyciągać wzrok `biednej ofiary` w dół, na tajemniczą, wciąż obecną, dodatkową parę oczu.
A może to po prostu urok osobisty, albo jakiś doskonały kształt? I w tym może być trochę prawdy, o czym uświadomił mnie mój tata próbując odgadnąć sens posiadania `oka opatrzności` na butach, gdy przyszłam mu je zaprezentować...Nie, ja wcale nie ziewam na zdjęciu po prawej, nie...



Furthermore I intended to tell you something about my experiences in lying on a cold concrete while making the photos below, but well...I decided I will save you from the perspective of reading more of my scribbe today ;)

Miałam też opowiadać o leżakowaniu na betonie podczas robienia poniższych zdjęć, ale...stwierdziłam, że  oszczędzę Wam dzisiaj tej mojej paplaniny ;)
 ALL DRAWINGS BY ME