And so we have another, let me say, "travelling post". I can`t really explain it, but my mind finds the best inspiration in voyage I think, so this time I can even share with you not only experiences but also the packaging, -read as ` oh, yes, yes...we`re making progress...`- because you have to admit that making small steps we are slowly moving closer and closer to real matter why am I writting this blog...Though, I showed you finally a bit of my wardrobe ;)
all photos by myself
Mama będzie ze mnie dumna...jakkolwiek to zdanie zabrzmiało, chodzi mi jedynie o kolorystykę, jaką zapełniłam tym razem moją walizkę...od dobrych paru wyjazdów/wycieczek/czegokolwiek co wymagało ode mnie zapakowania paru ciuchów do walizki, słyszałam ciągłe narzekania o tym jak to ja ubieram się na czarno, jak smutno i "niemłodzieżowo" wyglądam...tak teraz proszę bardzo, wedle zaleceń: podróżując będę- z espadrylami kupionymi w miejscowym markecie, na szybko, przed samym wyjazdem- świecić czystą bielą, pudrowymi różami, odbijać słońce całą parą...Mom will be proud of me...however it sounds like, it is only about the colors of wardrobe that I choose to my suitcase...since last few trips/family travels/anything when I had to put some clothes into my bag, I heard so much complaints about my black-look, not-teenage-look...so now as they told me: travelling I will- with my shoes bought in nearest market, just before our departure- shine with my white clothes, powder pink, I will reflect sun rays with all my power...
No comments:
Post a Comment