7 September 2013

Pas Petite Brunette is writting...


What is it about Cracow? Well, I would be able to spend hours wondering why I am so impressed ( or maybe `charmed` would be a proper word to put here) by this city...And honestly I would say that`s because I am from MY city. I am not telling you I hate my town, you just have to compare mine to our ex-capital of country and then you would understand, I am quite sure... Every chance to escape from those blocks of flats is a blessing for me in the summer. So I took a bus heading Cracow. 

 Co takiego sprawia, że kocham Kraków? Nie wiem. Godziny mogłabym spędzić rozmyślając nad tą tajemnicą. Zaraz, wiem. Chyba po prostu to, że mieszkam w Jastrzębiu. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem zawziętym człowiekiem, który znienawidził swoje miasto i czeka tylko na błogosławiony dzień, w którym uda mu się opuścić rodzinne, zapuszczone strony. Nie. Musielibyście je zobaczyć i porównać  z dawną stolicą naszej Polski...albo, lepiej ich nie porównywać...z pewnością zrozumielibyście wtedy o czym mowa.
 
If you are from the big city, you will probably not understand me, but it is such a wonderfull expression when I am getting out of bus and  suddenly can here  lots of strange  languages that I can`t even identificate. And of course chinese people. However it sounds like I feel really worldwide when I see them moving around with their small cameras taking photos of everything that sourounds them. Meanwhile I feel I am in place really worth visit...

 Jeśli jesteście z dużego miasta (jak na przykład właśnie moje ukochane Kraków) możecie nie do końca zrozumieć to co teraz napiszę, albo uznacie mnie za wariatkę, ale uwielbiam to uczucie, gdy wychodzę z autobusu i po przejściu paru metrów na dworcu słyszę obce języki, których nawet nie potrafię nazwać, a czuję ich obecność, gdzie tylko się nie obrócę. I oczywiście Chińczycy/Japończycy/Koreańczycy (zawsze miałam problem z odróżnieniem ich od siebie) ze swoimi małymi, turystycznymi aparacikami przewieszonymi przez szyję, którymi uwieczniają na zdjęciach, wszystko, co tylko wpadnie im w oko. Jakkolwiek to brzmi, dzięki nim czuję się światowo i wiem, że w końcu jestem w miejscu, które warto odwiedzić...

First place we went for was a sacred place to everyone who loves sweet, baked goods, especially cupcakes. That is unbelievable how such a small thing can enchant you not to eat it!
For a pretty while I was just staring at, not able to even touch it. It was so good looking and simply cute little thing I would be pleased just by looking at!


 Pierwszym miejscem, które odwiedziłyśmy już na starym mieście, była świątynia ludzi uwielbiającym, wszelkie słodkości i cudowne wypieki, ściślej mówiąc, małe babeczki `cupcake`...Niesamowite jaki czar posiada w sobie to mikroskopijne cudeńko! Trzymając je w rękach świętokradztwem wydawało się chociaż dotknąć, a co dopiero POŻREĆ! Prawdopodobnie wystarczyłoby mi tylko patrzeć...

As I was with born-in-Cracow girl we went for trying several new things, in fact completely disconected to the city...
There is a thing about the coffe...Since I remember it was to me a sign of a good conversation, carried with a lovely, worth-talking-to person in small, pleasant and cosy cafeteria, keeping laughting and talking about exactly EVERYTHING...there was just one problem...also since I was a child I thought in an awfull way about being addicted to this drink and I really disliked it`s taste. However, watching all those coffe-labels growing bigger, people being more and more fascineted with them I was looking forward to an occasion to try one.... What came first to my
mind? Well, I wasn`t originall at all- it was Starbucks of course... As me, being myself, it is truly hard to admitt how much I fell in  love with it`s frappe! People may be used to their way how they ask you to come and recieve what you just ordered but to me it seem to be so nice, home-like way when they call you by your name!

Jako, że Kraków zwiedzałam z rodowitą krakowianką ;) ruszyłyśmy na podbój miasta, próbować nowych rzeczy/bądź czegokolwiek, czego jeszcze faktycznie nie robiłam, z tym, że jakimś trafem nic nie było związanego z Krakowem...
Mogę pisać o kawie...Od kiedy pamiętam kawa była dla mnie znakiem dobrej, szczerej rozmowy ze starym przyjacielem, któremu można powiedzieć o wszystkim, od historii miłosnych, po fascynujące opowieści o mięsie spalonym przed obiadem.Od zawsze prześladował mnie też jeden problem. Wprost nienawidziłam smaku tego `napoju`! Już nie wspominając o  POGARDZIE, dosłownie POGARDZIE -nie mogłam znaleźć innego, lepiej brzmiącego słowa, które byłoby w stanie określić mój wstręt do nawyku ludzi polegającego na piciu kawy codziennie rano/na drugie śniadanie/obiad/podwieczorek/kolację. O ile patrząc na wszystkie olbrzymie kawowe marki, które w ostatnim czasie, jak by to powiedział z pewnością mój dziadek, wyrosły jak grzyby po deszczu, stwierdziłam, że może czas coś zmienić i z niekłamaną niecierpliwością czekałam na najbliższą okazję odwiedzenia jednej z nich. Jaka mogła mi przyjść pierwsza do głowy? Cóż, nie byłam szczególnie oryginalna- oczywiście Starbucks. Ciężko, niesamowicie ciężko jest mi przyznać, że kompletnie straciłam głowę dla karmelowego frappe! To było najbardziej niespodziewane `zakochanie` jakie mogłam przeżyć tego dnia! Zabawne, bo od tego czasu kawa chodzi mi po głowie częściej niż kiedykolwiek bym o tym pomyślała...

Writting about drinks there is one more that came to my mind. BUBBLE TEA- the thing I don`t really know how to describe. Well, I`ll try. Imagine a juice with been-sized bubbles inside (of course in several flavours) floating there, inside and as you are trying to get them through the tube, trying hard to do this suddenly it is speeding straight into your throat. Yeah, that`s Bubble
Tea...However, worth trying... 

Skoro już napisałam wam mój elaborat o kawie (tak, jeśli napisałam o kawie więcej niż jedno zdanie, to już jest elaborat), to nie zapomnę wspomnieć o BUBBLE TEA...Co to za cudo? Ciężko o tym opowiedzieć, ale spróbuję. Wyobraźcie sobie, że pijecie całkiem smaczną herbatę, ale przez rurkę, która ma nieprzyzwoicie duży otwór, kompletnie niewygodny (przynajmniej dla mnie) w użyciu, ale to nie wszystko. Gdy spokojnie delektujecie się smakiem, nagle prosto do waszego gardła, z zawrotną prędkością wpada żelowa kulka wielkości groszku, jakby chciała przeprowadzić zamach na wasze życie. To jest właśnie BUBBLE TEA. Jakkolwiek to brzmi, warte spróbowania...

Then my always-empty-stomach became to be crying out `Feed me! Feed me!` so went to eat sth. We entered Charlotte. I was quite impressed by its look. Well, in fact it was like an oridinary restaurant, worth looking inside but as we went on we walk down the stairs, entered a big canteen-like-room to see its real look. I would describe the style as "IKEA`n", north-like, minimalistic. I recommend you to try Chevres-Chaud! Delicious one!
And just for the end I have to share sth with you! Fortunatelly my friend knew the place where they got a photo-machine, I mean a box you enter to make photos in a minute! What a fun! You can see the photos below! Enjoy!


Po całym dniu biegania od jednego miejsca do drugiego, mój wiecznie pusty żołądek zaczął wołać błagalnie "Jeść! Jeść!". Więc poszłyśmy do Charlotte. Byłam naprawdę pod wrażeniem tej kafejki/tego bistra, z zewnątrz wyglądającego z pewnością ciekawie, aczkolwiek swoje prawdziwe oblicze pokazującego dopiero po pokonaniu schodów wgłąb lokalu.  Styl opisałabym jako...IKEAński...(tak, właśnie poznaliście moją cudowną właściwość polegająca na tworzeniu rozmaitych, nieistniejących przymiotników), minimalistyczny. Gorąco polecam ich Chevres-Chaud! Na koniec chcę się z Wami podzielić pewnym znaleziskiem! Mając to szczęście, że Moja Krakuska znała błogosławione miejsce, w którym stała budka do robienia zdjęć oczywiście nie straciłyśmy okazji, żeby przeprawić się na tramwajem i zrobić sobie zdjęcie. Kto jeszcze nie próbował, niech to zrobi! Dawno się tak dobrze nie bawiłam, pomimo, że trwało to tylko jakieś 2 minuty...Poniżej fotorelacja, która mam nadzieję, się wam spodoba ;)
  

P.S. Photomachine is located in Kazimierz shopping mall, if you would be looking for ;)

P.S. 
Wyjątkowo długi post...jeśli przebrnęliście przez całe moje wypociny, wszystkim wam przyznaję złoty medal! A dla zainteresowanych, budka stoi w galerii Kazimierz...



ALL DRAWINGS BY MYSELF





No comments:

Post a Comment