4 December 2013

Going back to Rome...


During weekend when I was rummaging in my room in order to find some forgotten things, I came across some photos that I never shared with you. Have I ever told you that I am in permanent love with analog photography? Besides the stunning look of old cameras (they takes a lot place on my shelf above my bed, from wonderful Praktica to common Smena) the photos you can take with them always have a special atmosphere (no, I am not jealous about wonderful digital cameras/DSLR...). The ones that I present here were taken during my trip to Italy (will the fact that I threw a cent into Trevi fountain help me to come back to Rome?). The first one is taken by my sister with her Zenith (as you see we have some things in common...) and the others are NOT defective. They are just taken by my small Diana Mini, lomography camera that plucks the film very often and is just simply NOT perfect, made for playing with lomograpfy (what in fact you can do with any of analog cameras, or even in more modern way- using Instagram, but with special, small, pink/orange camera it is more `IT`...), what doesn`t mean that it doesn`t have it`s special charm...

Podczas weekendu przegrzebywałam swój pokój w poszukiwaniu paru zapomnianych rzeczy i przez
przypadek natrafiłam na starą wywołaną kliszę, ze zdjęciami, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego. Nie wiem czy już wspominałam wcześniej o moim romansie z analogowymi aparatami, miłościami mojego życia, nie tylko dlatego, że świetnie wyglądają (a zajmują spory kawałek mojej półki, od cudownego aparatu `Praktica` po zwykłą `Smenę`), ale sprawiają, że zdjęcia mają specyficzny klimat, którego żaden cyfrowy aparat nie uchwyci (nie, wcale nie zazdroszczę nikomu posiadania lustrzanki). Te, które wam prezentuję są zrobione podczas wakacji we Włoszech (czy jest możliwość, że wrzucenie centa do Fontanny di Trevi pozwoli mi tam wrócić?). Pierwsze jest zrobione przez moją siostrę aparatem Zenith (tak, w pewnych aspektach jesteśmy podobne...ale w niewielu!), natomiast reszta NIE jest zniszczona/zła/wadliwa, tylko zrobiona moją cudowną, malutką Dianą Mini, czyli aparatem, który służy do zabawy w lomografię (co w praktyce można zrobić z każdym analogiem lub bardziej nowocześnie za pomocą Instagrama, ale jak jest mały różowy aparacik, to jest bardziej TO...), wiec trzeba wyczuć ich TEN klimat...





Photos above were taken by me. On the first one I am wearing Stradivarius shirt, Promod pants, Glitter sunglasses.



3 comments:

  1. Jaaak klimatycznie, super!
    Ja jakoś nie mogę się zmobilizować do zabawy z analogiem, muszę wziąć się w garść.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ahhh, dziękuję! A polecam się zabrać do analogów, bo jak już się zrobi ten pierwszy krok, to 36 klatek filmu to jest stanowczo za mało ;)

      Delete
  2. Your film photography is absolutely gorgeous! They make me wish I could travel there now. Great job :)

    -Oriena
    http://awhimsicalchatterbox.blogspot.ca/

    ReplyDelete