27 July 2013

Wandering Rome...



Długo myślałam nad tym jak zacząć...pierwszym postem miałam przyciągnąć waszą uwagę w jakikolwiek sposób...szalona stylizacja? Nie...to nie w moim stylu...to musiał być jakiś numer jeden ostatnich wydarzeń w moim życiu...nie mogłam wybrać nic innego, to musiał być RZYM...
Pałając niewypowiedzianą miłością do wszelkich dużych miast posiadających -w przeciwieństwie do mojego, złożonego z `szarych blokowisk` i skrzyżowania na środku- rzędy składniowych budynków, w podobnym stylu...tak, cały czas mam na myśli kamienice paryskie, bądź nowojorskie wieżowce, pojechałam do `Wiecznego Miasta` pełna optymizmu...

Long time I was thinking about what to write about...by the first post I liked to catch your attention anyway...crazy look? No...It doesn`t suits me...It had to be some kind of special thing that happened in my life lately...I couldn`t pick anything else, it had to be Rome...
 Being in crazy love with all of big cities having -in opposite to mine consisted of grey blocks of flats and crossroad in the center- the rows of buildings kept in the same style..yes, I am still thinking about terraced houses of Paris or skycrapers of New York. So I went to wonderfull Rome...
Najwięcej zawdzięczam chyba samej kamienicy, w której spędziłam  te trzy "błogosławione" dni. Mieszkałam w najlepszym, najbardziej genialnym miejscu jakiekolwiek mogłabym sobie wyobrazić: kilka kroków od Panteonu i całego "centro storico", z tłumami turystów i rodowitych  Rzymian tuż pod oknami. Po otwarciu okna można było dosłownie wzbogacić dania podawane w kafejce na dole dodatkami zrzuconymi z góry, w ostateczności podglądać Włochów grających w karty...

 I owe a lot to the apartment where I spend those three `blessed` days. Located few steps from Pantheon, in the heart of the ancient city, with crowds of tourists and native Romans I could not imagine better place to stay in Rome! After opening the window you could just simply throw anything into the plates of food they served, down in the cafeteria, or just watch the Italians playing cards...


Są miasta do których można zawsze wracać, odkrywać je na nowo. Myślałam, że dla mnie na zawsze pozostanie nim Paryż. Błąd. Nieodparty urok Rzymu zwyczajnie każe kochać to miejsce.
  
There are cities where you can always return and discover something new. I was always thinking that it will be Paris for me. I was wrong. The charm of  Rome just make you feel you have to love the city.



 I to wszystko na ten `pierwszy raz`...mam nadzieję, że będziecie w stanie nacieszyć oko chociaż zdjęciami. Do usłyszenia!

So that`s all for the firs time...I hope you`ll enjoy photos and you will return to `paspetitebrunette` ;) See you...


P.S.
Nie, nie, to wcale nie jest "podróżniczy blog" ;)...musicie mi dać troszkę czasu, a wszystko będzie na miejscu.
P.S.
No, no, it is not a kind of "travelling blog", you just have to give some time to make it real fashion blog ;)

No comments:

Post a Comment