5 November 2013

It`s raining...






 pics by my sister/ wearing vintage coat, zara sweater, promod dress, h&m shoes

 So here we go! After indefinite time of waiting already we have photos on my blog...As I promised just after finishing last post  with enthusiams I started planning photos and trying to find some time (in my, so tense, full of test, exams and whatever, schedule) I decided that Sunday will be a proper day....One problem. When I woke up that memorable Sunday, looked throught the window there was JUST pouring rain...tout petite problème...

Tak oto wreszcie są ZDJĘCIA! Po nieokreślonym czasie wyczekiwania możecie się do woli nacieszyć tymi paroma zaszczytnymi ujęciami...Tak jak obiecałam, tuż po ostatnim poście z zapałem postanowiłam wybrać się `na zdjęcia`, próbując znaleźć czas ( w moim, jakże napiętym, wypełnionym rozmaitymi sprawdzianami,  kartkówkami i projektami obrazów do analizy, grafiku), stwierdziłam, że jednym stosownym dniem będzie niedziela. Jeden problem. Po otwarciu oczu w niedzielę rano, patrząc w okno zobaczyłam ścianę wody. Ot, taki mały problem...


Rain. In fact quite pleasant thing, why not. Since I remember I even had a dream, kind of me-unfulfilled-child dream...I have always dreamed  about wellingtons! Wearing them I was supposed to jump in every puddle, run throught the neighbourhood in pouring rain untill my legs will just be going to fall...Well, in fact some irony didn`t like to let my great -child-dream come true and untill those days I have never had any wellingtons in
my honorable memoir. So now instead of running wearing my coat and a pair of wellingtons I running weraing pair of ballerinas begging their soles not to fall apart with my next step...

Deszcz. W zasadzie przyjemna rzecz. Od zawsze miałam nawet jedno marzenie z cyklu ja-niespełnione dziecko...Zawsze marzyłam o kaloszach! Miałam w nich skakać po wszystkich kałużach, biegać po boisku w największych ulewach aż nogi same zaczną mi odpadać...jakaś ironia losu niestety jednak nie chciała pozwolić mi spełnić tego cudownego dziecięcego marzenia i do tej pory i posiadam żadnej pary kaloszy w moim zacnym życiorysie. Dlatego też zamiast paradować w płaszczyku i wymarzonych kaloszach biegam sobie w balerinkach, w duchu modląc się, żeby podeszwa
przez przypadek nie odpadła im przy kolejnym kroku...



P.S.
If I will get a pair of wellingtons I will soon let you know ;) Enjoy!

P.S.
Jeśli w najbliższym czasie uda mi się zdobyć jakąkolwiek parę moich wymarzonych (niesamowite mówić tak o kaloszach) bucików, z pewnością dam wam znać ;)

ALL DRAWINGS BY MYSELF


No comments:

Post a Comment